W 1820 r., prawie 200 lat temu, mój 4 razy pradziadek, Jakób Trzecieski, budowniczy dworu dynowskiego a także i grobowca, ufundował statuę swego  patrona, św. Jakuba, brata św. Jana. Do  sanktuarium tegoż  Jakuba , w Santiago de Compostella w Hiszpanii, wiodą pielgrzymki z całej Europy i to  od czasów średniowiecza.
Statua z Dynowa przetrwała obie wojny  światowe,  stale w tym samym miejscu przy drodze do  Przedmieścia, szanowana i kochana. Niestety teraz, już w wolnej Polsce, w czasie pokoju i stabilizacji, padła ofiarą bezmyślnego, chuligańskiego zniszczenia. Pusty cokolik, a potem już tylko znajome miejsce bez figury boleśnie przypominało prawie dwa wieki wojen, zawieruch dziejowych czy zniewolenia kraju ale  kiedy to Jakub stale ”miał się dobrze” i patronował mieszkańcom. A teraz współcześni barbarzyńcy dokonali swego.
Nie muszę więc opisywać swojej radości, gdy podczas pobytu w Dynowie z okazji Wszystkich Świętych, znowu ukazała się naszym oczom figura Świętego, cała, pięknie odnowiona, na zadbanym skwerku, wśród pięknej zieleni wokół.

Autorka z wnukami Tadeuszem i Szymonem

 Chciałabym bardzo serdecznie podziękować tym kto się  zajął uratowaniem pomnika: Panu Burmistrzowi miasta, Panu Zygmuntowi Frańczakowi, Panu dr Andrzejowi Stankiewiczowi – Przewodniczącemu Towarzystwa Przyjaciół Dynowa, nieznanemu Darczyńcy ofiary na renowację oraz  Artystom – Konserwatorom.
Niech Św. Jakób nadal patronuje mieszkańcom Dynowa nie tylko przez kolejne 200 lat ale i  o wiele dłużej.

01.11.2016